Wielka fuzja na rynku petrochemicznym może wkrótce stać się faktem. Orlen i Lotos czekają na decyzję KE

2019-09-07

PKN Orlen złożył w Komisji Europejskiej wniosek o zgodę na przejęcie kapitałowe Grupy Lotos w zeszłym tygodniu. O samym połączeniu mówi się od dłuższego czasu. Prezes koncernu Daniel Obajtek wyjaśniał w radiowej Jedynce, że do tej pory, w okresie tzw. prenotyfikacji, koncern rozmawiał z Komisją Europejską m.in. o tym, jakie mają być cele fuzji. Jak dodał, wniosek do Komisji został złożony po to, by uzyskać zgodę na połączenie, ale decyzja na temat dalszych kroków będzie już zależała od samych komisarzy. Podkreślił, że dotytchczasowe negocjacje miały charakter "bardzo merytoryczny".

- My mamy na tyle determinacji, że chcemy ten proces przeprowadzić - zapewnił. Jak zaznaczył, teraz wszystko będzie zależało od tego, czy Komisja poprosi np. o jakieś dodatkowe analizy czy wyjaśnienia, choć sam Orlen chce dokonać fuzji jak najszybciej. Gośc radiowej Jedynki powiedział, że może to być kwestia 3-6 miesięcy, w zależności od tego, jaką linię przyjmie Komisja.

Stabilizacja cen, rywalizacja z innymi

Prezes petrochemicznego giganta zapewnił, że fuzja nie będzie skutkowała wzrostem cen na stacjach, a wręcz przeciwnie - pozwoli te ceny nieco obniżyć. Jak mówił, połączenie pozwoli uprościć logistykę, zmieni się wolumen kupowanej i przetwarzanej ropy, a negocjacje w sprawie zakupu "czarnego złota" będą miały zupełnie inny charakter.

- Powinniśmy się łączyć, by ciąć pewne koszty, i wtedy uzyskamy stabilność na stacjach. My nie mamy wpływu na ceny baryłki ropy na świecie, ale jeżeli będziemy kupować coraz większy wolumen, to mamy większy wpływ na ceny paliw. Przy połączonym potencjale obu koncernów, mamy delikatny wpływ na tę cenę. Połączenie to są zupełnie inne negocjacje, zupełnie inne ceny przy zakupach. Połączenie spowoduje skrócenie procesów logistycznych, operacyjnych, a to wszystko wpływa na końcową cenę na stacjach. Fuzja ma dać większą odporność (cen) na wahania makroekonomiczne na świecie.

Z kolei pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury Piotr Naimski mówił w radiowej Jedynce, że nowy koncern będzie porównywalny pod względem wielkości z innymi dużymi przedsiębiorstwami z tej branży, takimi jak szwedzki Vattenfall i francuski EDF.

- Mam nadzieję, że fuzja się powiedzie i że jej rezultaty będą rzeczywiście pozytywne - zaznaczył.

Fuzja ma swoje uzasadnienie

Daniel Obajtek mówił także niedawno, że ta fuzja będzie dobra dla obu koncernów, ważna z punktu widzenia całej naszej gospodarki i pozycji naszych firm na arenie międzynarodowej.

Ekonomista Marek Zuber, gość Polskiego Radia 24 zgadza się z tymi opiniami. Jak podkreślił, fuzja pozwoli wzmocnić pozycję naszego koncernu na europejskim rynku. Marek Zuber przyznał, że choć są ekonomiści, którzy niekoniecznie ciepło patrzą na tę decyzję, to on osobiście uważa, że nie ma sensu, żeby istniały dwie firmy, które de facto robią to samo, mają tego samego właściciela (Skarb Państwa), a w dodatku konkurują między sobą. 

- Dzisiaj niestety na świecie to, czy idzie się do przodu, czy jest się konkurencyjnym, zależy od ilości wydanych pieniędzy. Brutalnie to brzmi, ale tak to wygląda. Jeżeli zatem będziemy mieli koncern, których tych pieniędzy potencjalnie do wydania będzie miał więcej - a mam tu na myśli wydatki z rozwojem - (...) to moim zdaniem to dobrze - ocenił Marek Zuber.

Średniak z ambicjami

Z drugiej strony - jak przyznawał wcześniej prezes PKN Orlen - nawet nowy koncern, już po fuzji, pozostanie średniakiem na arenie międzynarodowej. Jak mówił Marek Zuber, wartość połączonych koncernów powinna wynieść w sumie około 15 miliardów euro, a tymczasem na przykład największy amerykański koncern petrochemiczny Chevron ma wycenę grubo ponad 200 miliardów dolarów.

- (Nowy koncern) to dalej będzie niestety niezbyt duża firma w tej branży w skali świata, ale jednak większa, niż wtedy gdy oba koncerny działały osobno. Poza tym będziemy mieli oczywiście kilka efektów skali związanych z działałnością tego koncernu w Polsce, choćby w kwestii zakupu surowca. Być może uda się uzyskać jeszcze lepsze warunki tego zakupu. To samo dotyczy kwestii inwestycyjnych - łatwiej będzie te pieniądze wydawać - zaznaczył gość Polskiego Radia 24. 

I właśnie na te innowacje - zdaniem Marka Zubera - powinien postawić koncern, który powstanie z połączenia Orlenu i Lotosu. Dodał, że wielu światowych potentantów jak BP, Shell czy Chevron wydaje miliardy dolarów na prace nad mniej szkodzączymi paliwami, czyli stosowaniem takich dodatków, które pozwolą ograniczyć emisję szkodliwych substancji do środowiska.

Inni zrobili to już dawno

W podobnym tonie wypowiedział się ekspert Instytutu Staszica Dawid Piekarz, który powiedział, że choć Orlen faktycznie pozostanie europejskim średniakiem, to wpisze się w pewien ogólnoeuropejski trend. Chodzi o to, że w większości liczących się państw (np. w Hiszpanii czy we Włoszech) już dawno doszło do takich fuzji i powstał jeden, ogólnokrajowy koncern petrochemiczny, który ma stać na straży bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale też zaopatrywać wewnętrzny rynek i generować zyski.

Ekspert nawiązał też do kwestii konkurencyjności. Jego zdaniem, tylko duże podmioty z europejskiej branży petrochemicznej będą w najbliższym czasie w stanie rywalizować i skutecznie konkurować z firmami np. z Rosji czy Stanów Zjednoczonych, gdzie przepisy ekologiczne są zdecydowanie mniej rygorystyczne niż w Unii Europejskiej. Połączenie poprawi też pozycję negocjacyjną koncernu.

- Fuzja Lotosu i Orlenu sprawi, że to przedsiębiorstwo będzie większe, dzięki czemu będzie miało większą siłę w negocjacjach dotyczących zakupu surowców czy inwestycji. Jako większe będzie bardziej liczyć się na arenie międzynarodowej i będzie zdolne konkurować z firmami spoza Unii, które zaczynają coraz bardziej rozpychać się na europejskim rynku - mówił.

Dawid Piekarz zwrócił też uwagę na kwestię bezpieczeństwa energetycznego. Jak mówił, dzięki fuzji, Polsce łatwiej będzie kreować swoją politykę na arenie międzynarodowej, również w kwestii energetyki.

Duży i nowoczesny w gospodarce znaczy więcej

Z kolei Daniel Obajtek zaznaczył, że właściwie od takich fuzji nie ma odwrotu, biorąc pod uwagę trendy w światowej gospodarce.

- Chcąc być konkurencyjnym wobec gospodarki chińskiej, amerykańskiej, pewnych koncernów, chcąc działać na rynku lokalnym trzeba się łączyć. Łączenie daje zupełnie inny wachlarz możliwości, daje pewne synergie, które chcemy odzyskać. Cały świat biznesu tak robi - przekonywał gość radiowej Jedynki.

A sam Orlen ma ambicje wchodzić w nowe obszary, choćby w energetykę odnawialną. Ekonomista Marek Zuber zwrócił uwagę, że przy tak szybko zmieniającym się świecie już teraz wielu ekspertów mówi, że za 10-15 lat produkcja paliw nie będzie już najważniejszym działem obecnych potentatów branży petrochemicznej. 

- A więc i Lotos i Orlen muszą sobie znaleźć miejsce na rynku np. w sytuacji, gdy samochodów na prąd i wodór będzie na drogach zdecydowanie więcej niż obecnie - zaznaczył Marek Zuber i dodał, że to, w którą stronę pójdzie nowy koncern, może mieć później wpływ na kierunki rozwoju całej polskiej gospodarki - w końcu, jak na nasze podwórko, nowy koncern będzie gigantem.

Czempiony publiczne czy prywatne?

A czy jest szansa, by powstały kolejne takie "narodowe czempiony" jak połączony Orlen i Lotos? Marek Zuber przyznał, że on sam raczej nie jest zwolennikiem własności państwowej, a popiera własność prywatną jako bardziej efektywną. Zastrzegł jednak, że takie czempiony mogą powstawać także w sferze prywatnej, a bardzo obiecującym rynkiem jest na przykład rynek gier komputerowych.

PolskieRadio24.pl, Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Tomasz Matusiak, Michał Dydliński, jk

źródło:nadmorski24.pl

Zobacz więcej wiadomości na temat:   #aktualności   #gospodarka