- Przez ostatnie 30 lat, gdy mieliśmy do czynienia z transformacją, zdecydowanie więcej przywilejów miał kapitał niż praca. Wyrównywanie szans tych najmniej zarabiających, zachęcanie właścicieli firm do dzielenia się zyskiem jednak bardziej sprawiedliwie z pracownikami - ma znaczenie cywilizacyjne. Zdecydowanie byśmy tego rozwiązania bronili - podkreśliła.
Premier podczas sobotniej konwencji wyborczej partii w Lublinie zapowiedział, że na koniec 2020 roku pensja minimalna ma wynosić 3 tys. zł, a na koniec 2023 roku - 4 tys. zł. Obecnie płaca minimalna wynosi 2250 zł, a minimalna stawka godzinowa 14,70 zł.
Rada Ministrów przyjęła we wtorek rozporządzenie w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2020 r. Zgodnie z nim, minimalne wynagrodzenie za pracę będzie wynosiło 2600 zł, a minimalna stawka godzinowa w 2020 r. - 17 zł. Premier poinformował we wtorek, że "od 1 stycznia 2021 r. zadeklarowaliśmy 3000 zł".
Cztery lata istotnych zmian dla firm
Jak zaznaczyła szefowa MPiT, "przez ostatnie cztery lata rząd wykonał wiele pracy, aby przygotować przedsiębiorców na tę istotną zmianę". Wymieniła w tym kontekście ulgę na start, Mały ZUS, niższy CIT oraz PIT, ale również nasze działania w kierunku innowacji – IP Box, ulgę na B+R, czy Polską Strefę Inwestycji. "To nasze wyraźne sygnały wysyłane do biznesu: „czas na efektywność, czas na inwestycje, czas na innowacje” – dodała.
- Jeśli mówimy o tym, że polska gospodarka rozwija się dzisiaj bardzo szybko, że mamy rekordowo niskie bezrobocie – to jednocześnie zwracamy uwagę na konieczność podniesienia poziomu produktywności. Impuls płacowy powinien wywołać w dłuższym terminie taką korzystną zmianę- tłumaczyła.
Zdaniem Emilewicz "jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy, mamy rynek głodny pracowników".
Czy większa płaca minimalna zaktywizuje rynek pracy?
- Mamy zdecydowanie więcej osób, które chcą zatrudniać, w stosunku do tych, które chcą do pracy podejść. Zwiększając płacę minimalną dajemy silny impuls dla biernych zawodowo (13 mln osób) oraz długotrwale bezrobotnych (0,38 mln osób), aby włączyli się w rynek pracy – zwiększamy produktywność i wykorzystanie kapitału ludzkiego, uwalniamy nowe zasoby produktywności, którzy nie są aktywni zawodowo. Mamy nadzieję, że za sprawą podniesionej stawki minimalnej uda się uaktywnić tych, którzy dzisiaj nie są aktywni na rynku pracy" - oceniła.
Minister Emilewicz – bankructw małych firm nie będzie
Minister nie obawia się, że podniesienie płacy minimalnej wywoła falę bankructw. "W Polsce panuje świetna koniunktura gospodarcza, a podwyżka płacy minimalnej do 2600 zł, oznacza, że całkowite koszty pracy po stronie przedsiębiorców wzrosną o niecałe 400 zł - powiedziała.
Emilewicz przypomniała, że w 2015 roku płaca minimalna wynosiła 1750 zł, a obecny rząd "systematycznie rok do roku ją podnosi".
- Trudno znaleźć lepszy gospodarczo moment na tego typu zmianę, jaka jest dzisiaj proponowana przez nasz rząd - wskazała. Jak dodała, "około minimalne" wynagrodzenie zarabia 1,5 mln osób.
Wzrost płacy minimalnej nakręca wzrost gospodarczy, zmusza do innowacji
Minister zaznaczyła, że wyższa płaca minimalna nakręca wzrost PKB – w szczególności poprzez zwiększenie popytu wewnętrznego (konsumpcja) oraz zwiększenie klasy średniej, która stworzy zapotrzebowanie na więcej produktów, więcej usług.
- Wyższa płaca minimalna to wreszcie prawdziwy bodziec dla przedsiębiorców, aby podjęli innowacje oraz zwiększyli nakłady inwestycje, w tym w robotyzację i automatyzację procesów. Skutek to poprawa efektywności i wydajności, nowe przewagi konkurencyjne, których potrzeba wielu przedsiębiorcom, aby mogli lepiej konkurować w globalizującej się gospodarce. Jest to więc ważny bodziec regulacyjny. Oczywiście część krytyków powie, że to jest nadmierna interwencja państwa. Jestem jednak innego zdania - powiedziała.
Polskie firmy stać na wyższe płace
Poza tym – mówiła minister - przedsiębiorcy mają oszczędności "zdeponowane na kontach".
- Od czterech lat zysk netto przedsiębiorców wynosi od 150 do 180 mld zł. O tyle zwiększa się ich zamożność - zaznaczyła.
Zdaniem szefowej MPiT, na tle innych państw członkowskich, w Polsce mamy wysoki zwrot brutto z zaangażowanego kapitału przed opodatkowaniem.
- Jest on na poziome niemal 27 proc. w roku 2017, podczas gdy średnia w UE wynosi 20 proc. To znaczy, że polski przedsiębiorca ma te rezerwy kapitałowe i rzeczywiście nimi dysponuje - tłumaczyła.
Jak dodała, także wskaźnik rentowości brutto w 2017 r. w dużych przedsiębiorstwach znajdował się na relatywnie wysokim poziomie w porównaniu z innymi państwami UE; wynosił 5 proc.
PAP, jk
źródło:polskieradio24.pl