Mistrzostwa świata rozpoczęły się 27 września i potrwają do 6 października. Dwa lata temu w Londynie Polacy zdobyli osiem medali - po dwa złote i srebrne oraz cztery brązowe. Tym razem o taki rezultat będzie wyjątkowo trudno i zanosi się na to, że dorobek biało-czerwonych nie będzie tak okazały.
Polacy zdobyli na razie cztery medale. Oprócz złotego i brązowego w środę, srebro w rzucie młotem wywalczyła Joanna Fiodorow, a brąz w skoku o tyczce Piotr Lisek.
Paweł Fajdek w pierwszej próbie rzucił na odległość 79.34, po czym objął prowadzenie w zawodach. Trzykrotny mistrz świata przebił dwukrotnie ten wynik, rzucając na odległości 80.16 m i 80.50 m.
Po złożonym przez wiceprezesa PZLA Tomasza Majewskiego i dyrektora sportowego Krzysztofa Kęckiego proteście młociarzowi Wojciechowi Nowickiemu przyznano brązowy medal. Przedstawiciele polskiego związku mieli nagranie, na którym widać było, jak trzeci po konkursie Węgier Bence Halasza pali swoją próbę.
- Zadanie wykonane, wyniki mogły być lepsze, ale każdy z czterech rzutów wystarczał na złoty medal. Zrobiłem swoje, są dobre nastroje przed kolejnym sezonem i trzeba teraz odpocząć - mówił Polak po wygraniu rywalizacji.
Okazało się, że walka o złoto nie obyła się bez problemów, ale faworyt był w stanie sobie z nimi poradzić. Nie można też zapominać, że Fajdek pierwsze rzuty w tym roku oddał dopiero w kwietniu, kiedy wrócił po kontuzji i operacji.
- Boli mnie głowa, od rozgrzewki trochę źle się czułem, próbowałem to przetrwać i tego nie pokazywać. Skupiłem się na sobie, totalnie nie interesował mnie konkurs, oglądałem się tylko po to, żeby wiedzieć, jak wygląda kolejka. Przygotowanie pozwoliło mi oddawać każdy rzut na podobną odległość, pokazywać swoją moc i pewność siebie - powiedział.
Po sukcesie Fajdka na MŚ w Pekinie w mediach pojawiły się doniesienia, że mistrz miał zgubić swój złoty medal. Była to jedna z wersji tego zdarzenia, pojawiały się też inne, a każda prześcigała się w domysłach co do tego, w jaki sposób doszło do utraty cennego krążka, włączając to taką, w której miał... zapłacić nim za kurs taksówką.
- Jestem już człowiekiem na wakacjach, jutro mam tylko jedno zadanie - odebrać medal i dowieźć go do Polski - przyznał Rafałowi Bale.
źródło:polskieradio24.pl