" >
Prezes zarządu Personnel Service Krzysztof Inglot podczas prezentacji raportu zwrócił uwagę, że 11 proc. wzrostu gospodarki w ostatnich pięciu latach to zasługa Ukraińców.
"W 2018 r. wydano 635 tys. pozwoleń na tzw. pierwszy pobyt dla cudzoziemców. To aż o 90 tys. więcej pozwoleń niż wydali Niemcy i o 184 tys. więcej niż wydała Wielka Brytania. Jesteśmy numerem jeden w Europie, jeśli chodzi o otwartość gospodarki i społeczeństwa na imigrację zewnętrzną" – powiedział Inglot.
Dodał, że prawie dwie trzecie pracowników z Ukrainy przyjeżdża do Polski wiele razy. Obywatele Ukrainy mogą pracować w Polsce bez zezwolenia na pracę przez okres nieprzekraczający 6 miesięcy w ciągu kolejnych 12 miesięcy na podstawie oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi.
"Model administracyjny, który przyjęliśmy, czyli model sześciomiesięcznych oświadczeń sprowokował patrzenie na pracę w Polsce nie w perspektywie długookresowej, ale w perspektywie przyjazdu, zarobienia pieniędzy i powrotu do swojego kraju i rodziny" – powiedział Inglot.
Z raportu wynika, że pracowników z Ukrainy znajdziemy w co piątej firmie w Polsce. Kadra ze Wschodu zasila szeregi 40 proc. dużych przedsiębiorstw, 25 proc. średnich i 15 proc. małych.
W raporcie wskazano, że choć dalej widać, że im większa firma, tym więcej pracowników zza wschodniej granicy, to właśnie mali przedsiębiorcy zdecydowanie częściej niż średnie firmy i tak samo chętnie jak duże, zgłaszają chęć rekrutacji Ukraińca. Co piąta duża i mała firma będzie sięgać po kadrę ze Wschodu, w porównaniu do zaledwie co dziesiątej średniej firmy.
Inglot zaznaczył, że przyciągnięcie pracownika z Ukrainy jest coraz trudniejsze. Z raportu wynika, że zwiększona konkurencja na arenie międzynarodowej sprawia, że 46 proc. firm zgłasza trudności z rekrutacją kadry ze Wschodu, czyli o 32 punkty procentowe więcej niż rok temu.
Mali przedsiębiorcy są również najbardziej przekonani o rosnących trudnościach w rekrutacji pracowników z Ukrainy – twierdzi tak 57 proc. firm. W średnich 23 proc. zauważa rosnące trudności, a w dużych – 28 proc. Ogólny odsetek przedsiębiorców, którzy zgłaszają problem z dostępnością kadry ze Wschodu, jest w tej edycji badania rekordowy i wynosi 46 proc. w porównaniu do zaledwie 14 proc. w drugiej połowie 2018 r.
Firmy zatrudniają pracowników z Ukrainy głównie na stanowiskach niższego szczebla – w aż 72 proc. przypadków. To stała tendencja utrzymująca się od początku prowadzenia barometru imigracji zarobkowej. W co piątej firmie pracownicy z Ukrainy zajmują stanowiska średniego szczebla, które wymagają odpowiednich kwalifikacji zawodowych. Zaledwie 4 proc. zakładów pracy zatrudnia ukraiński personel na stanowiskach wyższego szczebla.
"To oczywiście w głównej mierze następstwo uproszczonej procedury zatrudniania, która ogranicza czas legalnej pracy do pół roku. W tak krótkim czasie najłatwiej wdrożyć pracownika niższego szczebla, choć zapotrzebowanie w polskiej gospodarce zaczyna się przesuwać właśnie w stronę specjalistów i kadry wyższego szczebla. Do ich skutecznego zatrudniania kluczowe będzie uproszczenie procedur, które pozwalają osiedlać się Ukraińcom w Polsce na dłużej" – podkreślił prezes zarządu Personnel Service.
Z raportu wynika, że mimo zatrudnienia na niższym szczeblu, Ukraińcy mogą liczyć na atrakcyjne wynagrodzenie. Co druga firma oferuje pracownikom ze Wschodu stawkę od 14,7 do 16 zł brutto na godzinę. 15 proc. płaci od 17 do 21 zł brutto na godzinę. A co piąty pracodawca oferuje stawkę przekraczającą 21 zł brutto na godzinę.
Dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP Arkadiusz Pączka podkreślił, że pracownicy z Ukrainy są bardzo cenni dla polskiego rynku pracy.
"Przedsiębiorcy widzą wartość w tej grupie, dlatego nadal aż 17 proc. firm byłoby skłonnych płacić Ukraińcom więcej niż polskim zatrudnionym, żeby ich zatrzymać. Oczywiście wynika to z pogłębiających się trudności rekrutacyjnych, bez pracowników firmy nie są w stanie realizować inwestycji, więc ich przyciągnięcie i zatrzymanie staje się kluczowe – powiedział.
Jego zdaniem brakuje jednoznacznej polityki migracyjnej w Polsce. Zaznaczył, że potrzebna jest zmiana przepisów prawnych w zakresie zatrudniania pracowników.
"Bez pracowników z Ukrainy nasza gospodarka w dłuższej perspektywie nie będzie miała takich szans rozwoju, jaki widzieliśmy przez ostatnie cztery miesiące" – powiedział.
Z kolei dyrektor generalny Federacji Pracodawców Ukrainy Ruslan Illichov zwrócił uwagę, że odpływ pracowników z Ukrainy stanowi główny problem dla jego kraju. Wskazał, że obecnie 6 mln Ukraińców pracuje za granicą.
"Chcielibyśmy, jako pracodawcy, żeby mniej naszych obywateli wyjeżdżało do pracy do Polski. (...) Podoba nam się to, że polski rząd wprowadza wiele nowych rozwiązań np. likwidację podatku PIT dla młodych. (...) Widzimy, jak szybko Polska się rozwija i tego możemy się uczyć" – powiedział Illichov.
źródło:gospodarkamorska.pl