Miasto Słupsk
Jak podaje portal internetowy gp24.pl Vladyslav prowadzi restaurację Sushi Home w Słupsku. Jest jednak gotowy zostawić wszystko i bronić rodzinnego Kijowa. W swoim artykule portal pisze:
Cyt.: "(...) Vladyslav Karaulnyi mieszka w Słupsku już ponad pięć lat. Razem z żoną prowadzą punkt gastronomiczny Sushi Home. Interes dobrze się rozwija, ostatnio zmienił lokalizację na lepszą - z osiedla przeniósł się do centrum miasta. Vladyslav jednak nie może siedzieć spokojnie, gdy na Ukrainie giną ludzie, jego rodacy.
Jest gotowy zostawić wszystko i jechać bronić swojego Kijowa, gdzie jest jego dom rodzinny, gdzie wciąż mieszkają rodzice i siostra z niespełna rocznym dzieckiem. Choć decyzja nie jest łatwa, gdyż w Słupsku musiałby zostawić żonę z małym dzieckiem.
- Ukraina broni się sama, a to jest wojna nie tylko z Rosją, ale też z Białorusią i Mołdawią. Wojna idzie z trzech stron, Ukraina musi bronić trzech granic - mówi Vladyslav. - Ukraina swojego wyboru dokonała w 2014 roku, zachcieli odejść od Rosji i być w Unii Europejskiej jak wszystkie normalne, wolne kraje, jak Polska. Ukraina bardzo długo bała się odchodzić od Rosji, ale wszystkie kraje zapewniały, że jej pomogą. Zawsze mówiły, że nikt Ukrainy nie zostawi samej. A teraz co się, dzieje? Nikt nie pomaga Ukrainie. Jednej Ukrainie ciężko bronić się samej.
Broń jest wydawana każdemu.
- Każdy, kto przyjdzie dostanie broń, nawet jeśli wcześniej sprzedawał warzywa, teraz jest żołnierzem z bronią w ręku. Ja tu długo też nie wytrzymam. Moi znajomi z Gdańska, z Trójmiasta, z Koszalina już się zbierają, aby tam jechać. Wszyscy mamy rodziny, ale nie możemy zostawić Ukrainy samej. Jak teraz przegramy tę wojnę, to już nigdy nie będzie Ukrainy. Wszystkie kraje mówią "my z wami, my z wami", ale gdzie wy z nami? Do nas tam strzelają, do zwykłych ludzi, małe dziecko leży na podłodze rozstrzelane. Tego nikt nie pokaże, bo zaraz będzie zablokowane. (...)
Czy Ukraińcom można pomóc?
- Tam nie można im pomóc. Dopiero jak przekroczą granicę. Ja im też proponowałem, że oddam im restaurację, wstawię tu łóżka, mogą tu mieszkać. Ale to nie jest łatwe. To daleka droga, poza tym mężczyzn od 18 do 60 lat już nie puszczają. Siostra sama z dzieckiem nie przyjedzie, to niebezpieczne, tam już wszędzie strzelają, nie ma pewności, czy z Kijowa dojedzie do granicy.
Tam są prawdziwe ludzkie dramaty. Ludzie uciekają, zostawiają swoje mieszkania, samochody, nie wiadomo, co zastaną po powrocie, jeżeli będą mogli wrócić - opowiada (...)".
Cały artykuł możecie Państwo znaleźć na stronie Vladyslaw ze Słupska jest gotowy jechać na Ukrainę i bronić Kijowa: Jak przegramy tę wojnę, to Ukrainy już nie będzie | Głos Pomorza (gp24.pl) Zachęcamy do przeczytania.
Źródło: Cytowany artykuł pochodzi z gp24.pl
Fot.: ARIS MESSINIS/AFP/East News