Z informacji, którą podaje portal internetowy ibytow.pl gdy kupowali mieszkania w jednym z pierwszych budynków, zbudowanych przez bytowską firmę Cyferka, nie spodziewali się takich kłopotów. Po kilku latach właściciele mieszkań przy ulicy Nad Strumykiem w Mądrzechowie są zrozpaczeni. Nie dość, że nie mają gminnej drogi dojazdowej, to są jeszcze inne mankamenty, takie jak na przykład brak dogodnego dojścia dla kominiarzy na dach. Największy problem to zbudowana z płyt betonowych droga, która miała być drogą tymczasową, a wygląda na to, że zostanie na lata. W swoim artykule portal pisze:
Cyt.:"Jej współwłaścicielką jest Beata Hinc, prezes Szpitala Powiatu Bytowskiego. Dojazd jest fatalny. Istnieje ponadto zagrożenie, że prywatni właściciele powiedzą kiedyś "dość", uniemożliwiając przejazd do wielorodzinnego budynku. Mieszkańcy winią władze gminy i Wydział Budownictwa w Starostwie Powiatowym, który wydał pozwolenie na budowę, a także firmę Cyferka, która podobno wprowadziła ich w błąd.
- Musimy jeździć po prywatnej drodze, która w znacznej części należy do rodziny Hinc, do pani prezes naszego szpitala. Tylko dzięki jej dobrej woli nadal możemy dojeżdżać do naszych mieszkań, ale to przecież może kiedyś się zmienić - mówi Anna Cieślok, mieszkanka bloku przy ulicy Nad Strumykiem w Mądrzechowie.
Przeanalizowała dokładnie dokumenty. Dowiedziała się, że w momencie, gdy rozpoczęła się budowa bloku w Mądrzechowie, deweloper, tj. firma Cyferka, doszedł do porozumienia z właścicielami pobliskich gruntów, czyli m.in. z rodziną Hinc. Według ustaleń mieszkańców, pozwolili przez 5 lat jeździć tymczasową drogą do bloku, po ich prywatnym gruncie. W międzyczasie gmina miała zbudować dogodny dojazd, bezpośrednio od drogi krajowej nr 20. Rozwiązanie tymczasowe stało się rozwiązaniem długotrwałym. 5 lat już dawno minęło. Według relacji mieszkańców blok został oddany do użytku w 2015 roku. Pierwsi lokatorzy mieszkali tam wcześniej. Jeszcze przed dokonaniem odbioru. Sprawa się skomplikowała, bo Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie pozwoliła gminie na zbudowanie najkrótszej drogi do asfaltu. Jedyna możliwość to budowanie zupełnie nowej drogi w kierunku Rzepnicy, w stronę ulicy Wrzosowej. Byłby to koszt liczony w dziesiątkach milionów złotych. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższych latach gmina znajdzie takie pieniądze w budżecie.
- Deweloper wziął pieniądze za mieszkania i zostawił gminę z tym problemem. Naszym zdaniem sprawa właściwego dojazdu do budynku wielorodzinnego powinna być rozwiązana jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Deweloper powinien dokonać uzgodnień z gminą i być może nawet dołożyć się do kosztów budowy drogi. Uważamy, że wina jest po stronie gminy i osób, które wydawały pozwolenie na budowę, bo mogli załatwić to na starcie - mówi Anna Cieślok.
Mieszkańcy bloku przy ulicy Nad Strumykiem twierdzą, że właściciele pobliskich ziem, którzy udostępnili swój teren na drogę tymczasową, zaczęli już sygnalizować, że nie może to trwać wiecznie. Pojawiły się podobno sugestie, że droga kiedyś zostanie zamknięta. Przerażeni ludzie udali się do władz gminy. Mają pretensje, bo podobno reakcja jest taka, że… reakcji nie ma. Były rzekomo tylko puste obietnice.
- Trochę się obawiamy, bo w końcu dojdzie do tego, że nie dojedzie do nas karetka, nie dojedzie straż pożarna, no i my sami nie dojedziemy - sygnalizowali mieszkańcy.
Dojazd tymczasowy jest mało komfortowy, zbudowany z koślawych płyt betonowych. Z uwagi na to, że nie jest to droga gminna, zimą nikt jej nie odśnieża i nikt jej nie naprawia. Jest tam spore wzniesienie, więc przy oblodzeniu mieszkańcy mają ogromny problem z wyjazdem ze swoich posesji. W sytuacji zagrożenia może być nieciekawie.
- Na zebraniu wiejskim rozmawialiśmy w tej sprawie najpierw sołtysem. Na drugim zebraniu był burmistrz Ryszard Sylka, który obiecał, że podejmie temat. Było to w październiku 2021 roku. Burmistrz obiecywał, że spotka się z nami w listopadzie, ale do spotkania nie doszło. Być może wpływ na to miała pandemia? Być może były inne czynniki? - zastanawia się Cieślok.
Po kilku miesiącach oczekiwania, 7 marca z mieszkańcami spotkał się wiceburmistrz Jacek Czapiewski. Mieszkańcy usłyszeli, że gmina nie ma nawet wyznaczonego terenu pod budowę drogi gminnej do tego budynku.
- Powiedział nam, że gmina jest w konflikcie z właścicielami firmy Cyferka, którzy podobno nie chcą sprzedać terenu pod budowę drogi - tak to przestawiają mieszkańcy.
Mieszkańców martwi brak działań ze strony gminy, która podobno nie zrobiła nawet małego kroku w kierunku rozwiązania ich problemu komunikacyjnego. Jeśli nawet kiedyś uda się to zrealizować, oczywiste jest, że zapłacą za to wszyscy mieszkańcy gminy Bytów - podatnicy.(...)"
Cały artykuł możecie Państwo znaleźć na stronie LUDZIE kontra CYFERKA. Kupili mieszkania, nie mają publicznego dojazdu - ibytow.pl Zachęcamy do przeczytania.
Źródło: Cytowany artykuł pochodzi z ibytow.pl