Parchowo, powiat bytowski
Z informacji, którą podaje Tygodnik Lokalny Kurier Bytowski trwa opracowywanie projektu przebudowy odcinka drogi wojewódzkiej 228 przecinającego Parchowo. Chociaż mieszkańcy na inwestycję czekają 30 lat, niektórych zaskoczyła informacja, że to na ich ziemi zaplanowano część infrastruktury związanej z drogą. W swoim artykule tygodnik pisze:
Cyt.:"DOWIEDZIAŁEM SIĘ Z PRZECIEKÓW
Na podstawie porozumienia Gminy Parchowo z samorządem wojewódzkim po latach petycji i rozmów zdecydowano o współfinansowaniu opracowania projektu dla nieco ponad 1 km odcinka trasy wojewódzkiej przecinającej stolicę gminy Parchowo. Aby uporządkować granice, w teren ruszyli geodeci, a do desek kreślarskich zasiedli projektanci. Na zlecenie Zarządu Dróg Wojewódzkich przygotowano projekt, który trafił do uzgodnień z instytucjami i Urzędem Gminy w Parchowie. Niestety, tylko z przecieków, o tym, jak ma wyglądać nowa droga wojewódzka, informacja dotarła do mieszkańców. - O tym, że chcą mnie wywłaszczyć, dowiedziałem się przypadkiem od geodety, którego zobaczyłem obok domu, jak odnawiał granicę mojej nieruchomości z drogą wojewódzką. Nie mam zastrzeżeń do szerokości pasa drogowego. Obowiązuje od 1966 r. 40 lat tu mieszkam i może gdzieś mój płot stanął za daleko. Jak trzeba będzie, to go przesunę. Ale dowiedziałem się, że chcą mi odebrać sad, aby zrobić tam otwarty zbiornik retencyjny, który ma odbierać wodę deszczową spływającą z drogi. Od strony drogi ma być wolna strefa, a blisko mojego domu powstać dziura w ziemi ogrodzona wysokim płotem. Syn planował w tym miejscu postawić dom. Teraz nas zblokowali, bo planują odkroić od naszej nieruchomości 10 arów. Nie jestem uparty. Zawsze starałem się iść gminie na rękę. Nie skarżyłem się, jak woda przez 30 lat z drogi wojewódzkiej spływała do mojego stawu. Dwa lata temu oddałem zbiornik w dzierżawę na 10 lat gminie Parchowo, bo nie mieli gdzie odprowadzać tej wody. Niedawno został odmulony i teraz spływa tam z ul. Miłej i wojewódzkiej - opowiada Marian Paszylk, rolnik z Parchowa, którego gospodarstwo sąsiaduje z trasą wojewódzką. Próbując zmienić zamiary projektantów, zaproponował inne rozwiązanie. - Napisałem pismo do Zarządu Dróg Wojewódzkich, że zgodzę się na usytuowane na swojej ziemi studzienek i separatora, który umożliwi połączenie z istniejącym odwodnieniem prowadzącym do mojego stawu 200 m dalej. To bardzo prosty i pewnie tańszy sposób. Nikt nie chce mi jednak iść na rękę. Wolą przyjść i odebrać czyjąś własność. Najśmieszniejsze, że chcą wykopać zbiornik koło mojego domu, a istniejący na polu koło drogi zasypać - mówi M. Paszylk.
Parchowianin nie jest jedynym właścicielem nieruchomości, która zgodnie z projektem ma zostać okrojona na potrzeby przebudowy trasy wojewódzkiej. - Działam w naszym OSP. Dowiedzieliśmy się, że chcieli nam odebrać plac przed remizą i zostawić jedynie 4-metrowy wjazd dla samochodów. Zaprotestowaliśmy. Sąsiad mówił, że chcą mu zabrać 8-metrowy pas ziemi, którą kupił ledwie rok temu, a projekt w tym miejscu przewiduje szerszy pas jezdni na potrzeby wysepki spowalniającej ruch - mówi M. Paszylk. Mieszkaniec Parchowa ma żal, że opracowując projekt, nie zorganizowano żadnych konsultacji z mieszkańcami. - Podobno ogłoszenie wywieszono w Urzędzie Gminy, gdy był covid. Nawet w internecie nic się nie pojawiło. Podobno zostały dwa tygodnie do zatwierdzenia projektu i już za późno na zmiany. Nie wiem, jak to się skończy. Nie chodzi o pieniądze, ale o podstawowy szacunek do ludzi i własności. Jak budowali inne rzeczy, przychodzili i rozmawiali. Teraz nie było żadnej informacji. Od urzędnika Zarządu Dróg Wojewódzkich usłyszałem, że nie muszą z nikim rozmawiać, bo idą specustawą ZRID-owską, która uprawnia ich do wywłaszczenia nieruchomości. Wypłacą odszkodowanie i mogą robić, co im się podoba. ZDW stwierdził, że możemy sobie pisać i się sądować, a i tak nic nie wygramy. Najwyżej dostaniemy niższe odszkodowania. Powiedział, że otrzymamy więcej, jak sprawa zostanie załatwiona polubownie. Ale nam nie chodzi o pieniądze. Jakbyśmy chcieli sprzedać ziemię, to już dawno byśmy to zrobili. Zgłosili się chętni, którzy chcieli kupić działkę pod Dino. Wtedy nie sprzedałem, a teraz chcą mi zabrać sad z ogrodem koło domu - skarży się M. Paszylk.
WCALE NIE W NAJNIŻSZYM MIEJSCU
Drugie urządzenie odbierające wodę deszczową z pasa drogi wojewódzkiej zaplanowano na działce Janusza Mruka. - Ktoś wpadł na „genialny” pomysł, aby zbiornik, który zajmie dużą część naszej działki, zlokalizować w miejscu, które wcale nie jest położone najniżej. Podobno pierwotnie projekt zakładał lokalizację zbiornika obok, na gminnej działce, która leży niżej, ale na to nie zgodził się wójt. Przekonał ZDW, że działka jest bardzo potrzebna pod budowę marketu. Nie lubi mnie, dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdyby na złość zaproponował projektantowi usytuowanie go na naszej działce. Uważam, że skoro jest gminna ziemia, która nadaje się do budowy zbiornika, to w pierwszej kolejności tam powinno lokalizować się takie urządzenia. Nie zgadzamy się na jego budowę na naszej działce. Mamy plan uruchomienia tu sali weselnej. Otoczenie jest na potrzebne do organizacji przyjęć chociażby na parking - mówi J. Mruk. O założeniach projektu również dowiedział się przypadkiem w momencie podpisywania rozgraniczenia z drogą wojewódzką. Zbiornik to niejedyny jego problem. - Nie dość, że granica drogi biegnie tuż koło ściany naszego domu, to jeszcze chcą się wciąć i zrobić na naszym gruncie przystanek z zatoczką autobusową. Nie wiem, jak po przebudowie będę musiał manewrować, aby wjechać na swoją działkę - mówi J. Mruk. Podobnie jak inni właściciele nieruchomości, którym grozi wywłaszczenie, J. Mruk próbuje doprowadzić do zmiany projektu. - Jeżeli nie będziemy działali, to klepną i będzie po sprawie. Wójt nie interesuje się losem mieszkańców i nie dotrzymuje obietnic. Miał załatwić sprawę wybijającej na naszej działce kanalizacji. Do dziś nic nie zrobiono. Jak ktoś zgłasza się do niego z problemem, to twierdzi, że nic nie wie i nic nie słyszał. Wójt powinien zadbać o to, aby mieszkańcy byli poinformowani, szczególnie w sprawach, które bezpośrednio ich dotyczą - skarży się J. Mruk.
EWENTUALNA DYSKUSJA NIE Z NAMI
- Konsultacji nie prowadziliśmy, bo inwestycja jest prowadzona tzw. ZRID-em. Opracowano projekt, który oczywiście widziałem wcześniej, bo uzgadnialiśmy kwestie niektórych rozwiązań bezpośrednio dotyczących gminy. Chodzi m.in. o skrzyżowania w centrum Parchowa, wejście pasa drogi w teren przylegający do Urzędu Gminy. Tam, gdzie uważałem, że powinienem się wypowiadać, to zajmowałem stanowisko. Trudno mi to robić w imieniu mieszkańców. Uważam, że ewentualna dyskusja o kształcie projektu powinna się odbywać nie z wójtem, a urzędem marszałkowskim lub ewentualnie z Zarządem Dróg Wojewódzkich, którzy w tym wypadku są inwestorami. Gmina jedynie dołożyła 100 tys. zł do opracowania projektu potrzebnego do przebudowy drogi wojewódzkiej w Parchowie. Trudno mi decydować, czy uwaga mieszkańca jest słuszna. Zmiany powinny być uzgadniane bezpośrednio z samorządem wojewódzkim - mówi Andrzej Dołębski, wójt Parchowa. Włodarz odniósł się też do oskarżeń o celową zmianę lokalizacji zbiornika retencyjnego. - Jeden ze zbiorników ma powstać na gminnej działce przy stacji paliw. Zgodziliśmy się na to bez zastrzeżeń. Przebudowa drogi ma wejść 20 m w stronę Urzędu Gminy kosztem funkcjonującego parkingu. Mimo czekających trudności zgodziliśmy się na to i kilka innych rzeczy zaproponowanych w projekcie, bo uważam, że skoro od kilkudziesięciu lat zabiegamy o przebudowę tej drogi, to trzeba w końcu ją zrobić bez względu na ewentualne nieudogodnienia. Po przebudowie drogi wojewódzkiej zniknie m.in. parking przy sklepie w centrum wsi. Można powiedzieć, że przez to sklep straci klientów. Tymczasem część mieszkańców, m.in. pan Mruk, skarży się, że ktoś chce mu odebrać kawałek działki. To akurat nieprawda, bo to pan Mruk nieodpłatnie użytkował przez wiele lat grunt, który należy do ZDW. Mało tego, na skraju drogi powbijał jakieś patyki z butelkami tylko po to, aby ktoś nie mógł się zatrzymać na skraju drogi obok poczty. O tym, gdzie tak naprawdę biegnie granica, świadczy m.in. skrzynka elektryczna ustawiona przez Energę oraz mapy ewidencyjne, w których posiadaniu jest m.in. gmina - twierdzi A. Dołębski.
Wójt przekonuje, że lokalizacja zbiornika na działce J. Mruka to logiczne rozwiązanie. - Przez lata było to najniżej położone miejsce, w które w sposób naturalny spływała woda. Kilka lat temu pan Mruk usypał na swojej działce wał ziemny, który sprawił, że woda z drogi wojewódzkiej zamiast spływać tam, zbiera się na gminnej działce, zalewając naszą przepompownię. W ten sposób pompy nie mogą wszystkiego odebrać i zdarza się, że u pana Mruka wybiją ścieki. Jest problem, który trzeba rozwiązać i w tym celu należy rozmawiać, a nie oskarżać się publicznie, domagając się ukrzyżowania wójta. Tu chodzi o zasadę, że każdy pretekst jest dobry, aby dokopać wójtowi. Ale trzeba pamiętać, że to nie gmina Parchowo realizuje tę inwestycję. Nigdy też publicznie nie wypowiadałem się w sprawie projektu, bo uważam, że nikomu nie dzieje się krzywda. Ewentualne wejście na teren prywatny związane jest z koniecznością zastosowania rozwiązań technicznych niezbędnych przy nowej drodze. Nawet jak już u kogoś granica zostanie przesunięta, to właściciele nieruchomości otrzymają wysokie odszkodowania. Z tego, co się orientuję, to nawet działka oznaczona jako grunt rolny zostanie wyceniona jak działka budowlana - mówi A. Dołębski.
Wójt twierdzi, że w interesie mieszkańców nie zgodził się na lokalizację zbiornika retencyjnego na gminnej parceli w centrum wsi przeznaczonej pod budowę minimarketu. - Ważniejszą sprawą od dochodów do budżetu gminy z ewentualnej sprzedaży jest dostęp do punktów handlowych. Kiedyś w Parchowie funkcjonowały cztery sklepy. Zostały dwa. Jak po przebudowie drogi wojewódzkiej zniknie parking przed Lewiatanem, to w sklepie zmniejszą się obroty. Istnieje ryzyko, że w przyszłości skazalibyśmy mieszkańców całej gminy na brak dobrze zaopatrzonego sklepu. Tym bardziej że już wcześniej zamknięto sklepy w mniejszych miejscowościach na terenie naszej gminy. Nie zgodziliśmy się na lokalizację zbiornika na gminnej parceli, bo zablokowałoby to ewentualną budowę marketu. Jednak nie wskazaliśmy, że ten zbiornik ma powstać u pana Mruka. Spodziewałem się protestów, dlatego próbowaliśmy go przesunąć na skraj działki. W tym miejscu jest jednak skarpa. Aby zejść do odpowiedniego poziomu, trzeba by było wkopać się na 4 m. Ostatecznie projektant zdecydował, że jedyną możliwą lokalizacją jest działka państwa Mruk. Ja nie miałem z tym nic wspólnego. Staram się pomagać mieszkańcom, jak tylko mogę i nigdy nie robię nikomu na złość - zapewnia A. Dołębski.
SPOTKANIE W GDAŃSKU
Skargi mieszkańców na rozwiązania projektowe sprawiły jednak, że 17.10. odbyło się spotkanie w urzędzie marszałkowskim. - Na zaproszenie przewodniczącego sejmiku województwa pomorskiego Jana Kleinszmita pojechałem do Gdańska z kierownikiem Zbigniewem Wałdowskim. Wspólnie, właśnie na ten temat, rozmawialiśmy z Grzegorzem Stachowiakiem, dyrektorem ZDW. Zadeklarowałem, że mogę uczestniczyć w negocjacjach, ale inicjatywa musi wyjść ze strony ZDW. Prawdopodobnie osoby, które zgłosiły zastrzeżenia do projektu zostaną zaproszone do rozmów indywidualnych. Niezależnie od wyniku negocjacji najważniejsze, aby droga wojewódzka została przebudowana. Mieszkańcy walczą o to od blisko 30 lat. Zebrano w tej sprawie ponad 1 tys. podpisów. Nowa droga poprawi bezpieczeństwo naszych mieszkańców i kierowców przejeżdżających przez Parchowo. To główny trakt przez stolice gminy, dlatego nowa droga poprawi też estetykę miejscowości. Zaprojektowano nowe zjazdy, chodniki, ścieżki rowerowe, wysepki. Myślę, że w końcu Parchowo będzie wyglądało tak, jak powinno. Zyskają na tym wszyscy, szczególnie użytkownicy drogi - mówi wójt Parchowa.
W spotkaniu z władzami samorządu wojewódzkiego i dyrektorem ZDW brali udział również przewodniczący Rady Gminy Parchowo Waldemar Jakubek i sołtys Parchowa Waldemar Sobisz. - Zdecydowanie uważam, że takie konsultacje z mieszkańcami przed zatwierdzeniem projektu powinny się odbyć. Właśnie w tej sprawie wspólnie z sołtysem uczestniczyliśmy w spotkaniu zorganizowanym przez przewodniczącego J. Kleinszmidta. Uwagi mieszkańców do projektu docierały nie tylko do nas, ale również do przewodniczącego sejmiku. Otrzymaliśmy zapewnienie, że projekt będzie jeszcze do wglądu dla mieszkańców. Odbędą się też rozmowy indywidualne z właścicielami gruntów, którzy zgłosili swoje zastrzeżenia. Wszelkie uzgodnienia projektu z instytucjami są już na ukończeniu, ale liczymy, że zanim ostatecznie zostanie zatwierdzony, uda się jeszcze dogadać kilka spraw. Najważniejsze, że cel spotkania został osiągnięty i mieszkańcy, którzy mają jeszcze taką potrzebę, będą mogli odnieść się do projektu - mówi W. Jakubek
Prawdopodobnie projekt ostatecznie zostanie zatwierdzony na początku przyszłego roku. Jednak wciąż nie wiadomo, kiedy będzie zrealizowany. Orientacyjny koszt przedsięwzięcia najprawdopodobniej przekroczy 10 mln zł. - Władze samorządu wojewódzkiego oczekują, że gmina dołoży do przebudowy drogi. Za bardzo nie mamy z czego, ale na pewno będziemy na ten temat rozmawiać. Najprawdopodobniej wydatek zostanie ujęty w budżecie na 2024 r. - zapowiada A. Dołębski.
Do przebudowy drogi wojewódzkiej nr 228 odniosła się także dr. Elżbieta Szalewska.(...)"
Cały artykuł możecie Państwo znaleźć na stronie Zbiornik w sadzie, staw do zasypania. Zamieszanie wokół przebudowy drogi wojewódzkiej 228 przecinającego Parchowo (kurierbytowski.com.pl) Zachęcamy do przeczytania.
Źródło: Cytowany artykuł pochodzi z kurierbytowski.com.pl